Bez tych drobiazgów nie pomalujesz mieszkania...

150x110

Decydując się na samodzielne malowanie ścian, zapewne największą trudność sprawi nam – oczywiście – wybór odpowiednich kolorów... Gdy jednak mamy już za sobą ten wymagający nie lada wyobraźni etap, nieunikniona jest wizyta w specjalistycznym sklepie lub markecie budowlanym. Co oczywiste, oprócz farb, potrzebujemy do tego jeszcze kilku istotnych drobiazgów, bez których jednak nie ruszymy z pracą.

Po pierwsze wałek malarski. Możemy wybierać spośród różnych rodzajów i wielkości.

- Na rynku dostępne są wałki sznurkowe, z wełny owczej lub z gąbki. Tych ostatnich nie polecam jednak dla amatorów. Ich użycie wymaga bowiem pewnej wprawy. Niedoświadczony malarz może mieć z nim wiele problemów. Pozostałe natomiast różnią się długością włosia. Jeśli więc zależy nam na idealnie gładkiej powierzchni, wybierzmy wałek o włosiu najkrótszym. Gdy zaś malujemy powierzchnie nierówne np. pokryte ozdobnym tynkiem strukturalnym – wtedy lepiej sprawdzi się wałek o włosiu długim – wyjaśnia Paweł Werpachowski z białostockiego Benmaru.

Kolejną sprawą jest jego wielkość. Nie obędziemy się bez dwóch rozmiarów. Musimy zaopatrzyć się w wałek standardowy – nazwijmy go dużym – który posłuży nam do malowania większych powierzchni -ścoan i sufitów. Mały wałek jest nam z kolei niezbędny do pomalowania trudnodostępnych miejsc – kątów lub fragmentów ściany za kaloryferem czy rurami.

Sam wałek – tudzież wałki – zwykle nam nie wystarczą. Musimy zatem pomyśleć o pędzlach. Małym pomalujemy miejsca, do których nie dotrzemy wałkiem – np. w okolicach okien czy drzwi. Duży natomiast wykorzystamy do pokrycia farbą naroży i kątów. Dodatkowo, warto też rozważyć zakup specjalnego pędzla do malowania kaloryferów i przestrzeni znajdującej się tuż za nimi.

Nie ruszymy z malowaniem bez plastikowego wiaderka, które wykorzystamy do przygotowania szpachli lub gipsu oraz do przygotowania wody z mydłem malarskim, przy pomocy którego odtłuścimy ściany zanim zmienią kolor na taki, o jakim od dawna marzyliśmy.

Kolejna sprawa to malarska kuweta. To zdecydowanie lepsze i wygodniejsze rozwiązanie niż np. kratka nakładana na wiadro. Choć może to wydawać się oczywiste, nie zapomnijmy także o drewnianym mieszadełku. Każdą farbę przed użyciem trzeba najpierw dokładnie wymieszać, więc taki przyrząd z pewnością również się nam przyda.

Oprócz wałków malarskich, kuwety i wiaderka zwróćmy uwagęm, by kupić kilka opakowań folii malarskiej, którą zakryjemy podłogi i meble przed przypadkowym zabrudzeniem. - Pamiętajmy, że im staranniej zabezpieczymy pomieszczenie, tym mniej pracy czeka nas przy sprzątaniu – radzi sprzedawca.

Musimy także pamiętać o papierowej taśmie samoprzylepnej – najlepiej w dwóch rozmiarach – szerokiej i wąskiej, które różnią się nie tylko kolorem – ale przede wszystkim siłą zastosowanego w nich kleju.

- Polecam taśmy niebieskie – są uniwersalne i w moim przekonaniu najlepsze. Możemy również wybierać w taśmach żółtych – zasada, o której należy pamiętać to – im kolor taśmy jest mniej intensywny i bardziej zbliżony do białego, tym klej będzie słabszy – mówi Paweł Werpachowski z Benmaru.

Dlaczego to takie ważne? Otóż jego zdaniem, zdarza się, że odklejając taśmę po zakończonym malowaniu, odpadają wraz z nią fragmenty farby lub nawet tynku. To kwestia przede wszystkim powierzchni, ale również przyklejonej taśmy i techniki jej usuwania. - Nie zrywajmy więc jej energicznie wzdłuż, ale odklejajmy ją delikatnie, a do tego w poprzek – od góry do dołu – tłumaczy.

Taśma posłuży nam także do przyklejenia folii do listw przypodłogowych oraz do zabezpieczenia wszystkich narażonych na przypadkowe zabrudzenie elementów – kontaktów, parapetów, framug, lamp, kinkietów itd.

Remontując pomieszczenia możemy się natknąć na pęknięcia tynku. Najczęściej takie miejsca znajdują się np. na sufice i biegną wzdłuż płyt sufitowych, ale w praktyce, zwłaszcza w starszych budynkach mogą wystąpić praktycznie wszędzie. Znacznej wielkości szczeliny należy dokładnie zabezpieczyć szpachlą, którą nałożymy wykorzystując metalową szpachelkę.

- Warto przy tym sprawić sobie od razu dwie – szeroką i wąską. Tej drugiej możemy też z powodzeniem wykorzystać do usuwania łuszczącej się, starej farby oraz w trakcie sprzątania naszego pola bitwy, do zeskrobywania zaschniętej emulsji – przypomina przedstawiciel Benmaru.

Pomyślmy również o butelce rozpuszczalnika, dzięki któremu z łatwością usuniemy zaschniętą farbę lub wytrzemy przypadkowe zachlapanie, zwłaszcza jeśli odświeżamy także okna malując je farbą olejną. Sprzedawca z Benmaru radzi, by ostrożnie obchodzić się z tą niezwykle silną substancją. - Zanim użyjemy jej do delikatnej powierzchni warto wcześniej wypróbować jej działanie w innym, niewidocznym miejscu wykonanym z identycznego materiału, bo może się okazać, że rozpuszczalnik pozostawi trwały ślad lub plamę - przypomina.

O ile pozwala nam na to miejsce – np. dysponujemy piwnicą lub garażem, malowanie mieszkania może być też dobrym powodem do zakupu drabinki malarskiej. Możemy wybierać spośród dwóch rodzajów – aluminiowych, które są zdecydowanie lżejsze, lecz niestety droższe i stalowych, cięższych ale tańszych. Drabinka będzie niezbędna, bo zapewnia stabilną i komfortową pracę przy malowaniu wysoko położonych miejsc.

Jak więc widać lista zakupów, jakie czekają na nas przed przystąpieniem do odświeżania naszego M jest długa i warto przed wyprawą do sklepu dokładnie sobie wszystko zanotować.